Opinie o Stylowy Duet
Ogólna opinia:
Negatywna Zgłoś wniosek
Uzasadnienie:
Saloon fryzjerski na Stawowej 3
Gdyby nie fakt, że byłam już owinięta w folię, a na głowie pienił się utleniacz piorunującej mocy, uciekłabym z tytułowego saloonu. Znalazłam się w nim przypadkowo, lubię małe zakłady fryzjerskie z miłą, koleżeńską atmosfera, trochę w starym stylu. I zwykle wychodziłam z nich zadowolona, bo panie (panów fryzjerów nie spotkałam w takich salonach) robiły dokładnie taką fryzurę jakiej oczekiwałam, nie puszczając wodzy fryzjerskiej fantazji, co zdarzało się w markowych salonach.
Wracając do marcowego popołudnia w salonie Stylowy duet...kiedy siedzę z utleniaczem zamiast farby, (której sobie życzyłam) i z przerażeniem obserwuję efekty, pani praktykantka pełną piersią woła "ależ ja mam k... kaca! Tak się wczoraj u...(upiłyśmy)! No normalnie nie mam dziś siły w ogóle i mam taką ochotę na ciastko z kremem eeee albo k...nie...to mnie zemdli i się zerzygam...może z owocami!". Ciągu dalszego nie pamiętam albo nie chciałam słyszeć. Pozostawiona przez panie fryzjerki, które "poszły se zajarać" czuję jak ścieka mi utleniacz po karku. Wołam więc panie, otrzymuję odpowiedź "eee nic nie ścieka".
Kiedy panie uporały się już z częścią trudnego zadania, jakim było zafarbowanie włosów na blond (trwające 4 godziny), panie zaproponowały mi abyśmy "napiły się piwka, bo to na kaca dobrze robi". Zaczynam nerwowo się rozglądać i zbita z tropu nieśmiało sugeruję "aaa może najpierw pani zetnie włosy"? Na szczęście jedna z trzech pań - Sabina, jako jedyna wyczuwająca absurd całej sytuacji, nie pije. Obcina nieźle, choć nie tak jak chciałam. Ku mojemu absolutnemu zdziwieniu, panie zasiadają w fryzjerskich fotelach jak w saloonie na Dzikim Zachodzie i zaczynają pić. Wpada dwóch kolegów, mija piąta godzina. Jeszcze tylko muszę dopłacić za drugą "farbę", czyli utleniacz i już mogę wychodzić. Oszołomiona wracam do domu i odkrywam, że na plecach mam wielką odbarwiona plamę – sukienka i sweter do wyrzucenia.
Po weekendzie zgłaszam się z reklamacją. Panie nie mają sobie nic do zarzucenia, nie proponują żadnej rekompensaty. Pani kierowniczka sugeruje, że "nie bierze odpowiedzialności za praktykantkę". Po kilku próbach pertraktacji, rozmowach z właścicielem salonu, nic nie uzyskujemy. Wysyłam list polecony z reklamacją, którego nie odbiera. Po wizycie u rzecznika praw konsumentów już wiem, że fryzjerzy w Polsce pozostają praktycznie bezkarni. Nikt nie będzie ponosił kosztów sądowych. Można próbować w sądzie polubownym, ale fryzjer ma prawo odmówić udziału w rozprawie. Według Katowickiej Inspekcji Handlowej "Bez jednoczesnej zgody dwóch stron do rozprawy nie dojdzie. Wtedy pozostaje złożenie pozwu w sądzie powszechnym. Nie wszyscy przedsiębiorcy zgadzają się na zapis. Z tego powodu skuteczność sądownictwa polubownego jest ograniczona".
Kierowniczka przechadza się po swoim saloonie zainteresowana zarobkiem, minimalnym nakładem pracy, swoim kacem, nowym płaszczem, sztucznymi włosami, dumnie przegląda się w lustrach. Klient przeszkadza. A w salonie warto byłoby też czasem posprzątać, umyć podłogi i sprzęty...Po raz pierwszy w życiu boję się iść znowu do fryzjera....PRZESTRZEGAM! Dziki zachód. Szok kulturowy. Skołatane nerwy, włosy i ubrania zniszczone, zupełny brak kultury osobistej w zawodzie jej wymagającym i na koniec żadnego przepraszam.
Jakość usług:
Niska
Terminowość:
Zła
Ceny:
Wysokie
Obsługa reklamacji:
nie uwzględniono mojej reklamacji ani rzecznika praw konsumentów
Opinia dodana przez:
dnia:
26.05.2015 11:42:42
|